piątek, 24 czerwca 2011

„Generalnie praca za granicą wiąże się z wyzwaniem, a szczególnie jeśli jesteś osobą która otwarcie wyraża swoją opinię”.



  Doświadczenia jakie udało mi się zebrać w ciągu ostatnich trzech lat doprowadziły mnie  do stwierdzenia iż  80 procent poznanych przez ten  okres czasu osób to: rasiści.  Niestety wbrew pozorom!  Z logicznego punktu widzenia  największa tolerancja dla odmiennej narodowości bądź koloru skóry powinna mieć miejsce w kraju na terenie którego mieszka największa ilość różnych kultur. Okazuje się że jest wprost przeciwnie. I nie mówię tu o otwartym szykanowaniu kogokolwiek bo jakby nie było pozory są zachowane, można jednak odczuć jak wielką antypatię posiadają rodowici mieszkańcy tej ziemi wobec innych. Najlepszym przykładem takiego właśnie myślenia jest popularny ostatnio facebookowy wpis angielskiego artysty Jamesa Blunta poprzedzony fotografią przypadkowej budowy i podpisany: „ Err to jest mój hotel w Polsce „. Nie potrafię odpowiedzieć sobie na pytanie czym kierował się artysta? Owszem można się zgodzić że Polska jest krajem dość biednym ( nie bez powodu! ) nie mamy mega szybkiej i wygodnej kolei, nie wozimy się jaguarami, ani też nie nosimy butów od Chanel… i co z tego?! Mamy za to najpiękniejszą przyrodę, cztery pory roku o których oni mogą tylko pomarzyć, mamy niezwykłą wrażliwość i gościnność, inteligentnych i uzdolnionych w wielu dziedzinach ludzi oraz wspaniałe zdrowe jedzenie.  W ogóle jesteśmy zdrowym narodem, mężczyźni są przystojni i wysocy , kobiety mają ładne buzie i  zgrabne sylwetki. I muszę szczerze przyznać ze licho mnie trafia jak czytam o wizycie dwóch angielek w Polsce próbujących uczyć nas  stylu. Ja chętnie podzieliłabym się z nimi  radami na temat diety.

 Generalnie praca za granicą wiąże się z  wyzwaniem, a szczególnie jeżeli jesteś osobą która otwarcie wyraża swoją opinię. Wiele razy czułam i doświadczyłam prób udowodnienia mi niższości z powodu tego że jestem Polką. W pewnym momencie wręcz nie byłam pewna czy powinnam odważnie mówić skąd jestem. Było to bardzo krótko po tym jak zostałam asystentką klienta w Ikei.  Osiem godzin dziennie poświęcałam na organizowanie dostaw mebli, obsłużyłam około 3500 klientów a co czwarty zadawał mi pytanie jakiej jestem narodowości. Jedni wyrażali pochlebne opinie na temat Polski drudzy wręcz dawali do zrozumienia że jest to  kraj gdzie mieszka się w lepiankach. Pracownicy Ikei wytykali mnie palcami gdy dostałam awans, nie było to do przyjęcia że dziewczyna z polski w ciągu sześciu miesięcy zrobiła więcej niż inni przez 2 lata. Do dziś słyszę za plecami docinki „Jaka gazetę będziesz dziś czytać angielską czy polską? ” nie reaguję i  to właśnie wydaje się być dla nich najbardziej zaskakujące oraz bardzo irytujące.  Dlaczego ona jest taka silna? Dlaczego się nie rozpłacze? Dlaczego wciąż się uśmiecha?  Zwyczajnie dlatego ze jestem z Polski ! Z kraju którego historia pokazuje ciernistą drogę i ogromną odwagę. Myślę że tę odwagę i siłę mamy  zapisaną w genach. Pielęgnujmy ją i pielęgnujmy nasz kraj, bo jest piękny i wart tego aby być z niego dumnym.
 Kiedyś miałam marzenie żeby jeździć czarnym mercedesem, ubierać się w Pradzie i nosić diamenty…dziś nie ma to dla mnie większego znaczenia bo zrozumiałam coś co zdawało się być tak oczywiste, czego od dziecka uczyła mnie mama -nie szata zdobi człowieka a jego wnętrze, blask jest w naszych oczach gdy kochamy i rozumiemy siebie i innych.  Nie ważne jaki masz kolor skóry czy jakim językiem władasz, czy pochodzisz z zamożnej rodziny czy sprzątasz ulice każdego dnia. Wszyscy jesteśmy mieszkańcami tej planety,  każdy z nas ma swoją drogę do przejścia , lekcje które musi zrozumieć,  spełnienie którego chciałby doświadczyć. Otwórzmy się na siebie poeniważ budowanie barier nie ma sensu robiąc to szkodzimy sami sobie.  I mimo że zabrzmi to banalnie pamiętajmy- miłość i pokój :)

środa, 22 czerwca 2011

Nawet intelektualiści (za jakich uważam polaków) powinni sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa!

Dziś postanowiłam napisać trochę na temat stylu imprezowania w Anglii.

Pierwszy raz zetknęłam się z tym idąc na wieczór integracyjny z pracy pt. „Pub golf”. Oczywiście nie miałam wtedy jeszcze pojęcia o systemie więc wchodząc do „Giddy Bridge” uświadomiłam sobie ze jestem jedyną dziwnie wyglądającą osobą w towarzystwie. Ok zawsze musi być ten pierwszy raz. Przyszło mi na myśl pytanie…co znaczy dobrze się bawić? Dla każdego coś innego. Jedni uwielbiają imprezy domowe z górą jedzenia i kieliszkiem wódki na stole, inni wolą piwo chipsy i mecz w telewizji, jeszcze inni lubią bawić się neonowo i głośno, są też Ci typowi knajpiarze przybijający przysłowiowego gwoździa. Nie zapominajmy również o kultowych pabowiczach (do których zaliczyłabym również własną osobę), którzy bujaja się w rytm muzyki pijąc bursztynowy napój i dywagując na temat zycia, miłości i pracy J. Anglia odkryła przede mną jeszcze jeden fantastyczny sposób spędzania weekendowych wieczorów. Wymaga on jednak troszeczkę inwencji twórczej i przede wszystkim odwagi! Pierwszym i najważniejszym zadaniem jest złożenie ekipy. Jeśli jesteś cnotką pijącą herbatę oraz oczekującą intelektualnej rozmowy to proszę Cie zostań w domu. Po drugie należy wybrać temat przewodni, jedne z ciekawszych jakie widziałam po „pub golfie” była „avatar night” zorganizowana przez studentów uniwersytetu w Southampton, była też noc piratów czy chociażby militarna. Różowa noc popularna jest wśród dziewcząt a zwłaszcza w temacie wieczorów panieńskich.

Gdy już wybraliśmy temat należy pomyśleć o kostiumach oraz używając swojej wyobraźni przeszukać szafę swoją , mamy, taty, brata, ciuchlandy i „wszystko po 4 złote” oraz złapać za igle, nitkę i nożyczki. Równorzędnie z przebraniem ustalamy listę miejsc jakie mamy w planie zarazić dobrym humorem, Anglicy średnio w jednym pubie pozostają przez 30 minut, co daje im średnio 6 pub-ów w wieczór. Haha wyobraziłam sobie ekipę 10 wymalowanych na niebiesko z łukami w rekach osób , idących przez Knurów od knajpki do knajpkiJ. Nie śmiejcie się to jest zupełnie normalne w każdy angielskiweekend! Nie ma bójek czy wyzwisk, pełna tolerancja. Dlaczego nie mielibyśmy sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa od czasu do czasu?

Czy aż tak bardzo wstydzimy się wyjść na ulicę kolorowi i z dystansem do siebie?

Czas na zmiany! Nawet intelektualiści (za jakich uważam polaków) powinni sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa! Idąc więc za głosem serca zakładam „ pink wig” i biegnę na wieczór panieński Danielle. Lest get the party started!

czwartek, 16 czerwca 2011

" Pomiędzy ciuchem a ciuchem "

  Szukając różnic i podobieństw pomiędzy polskim i angielskim systemem, już dość dawno przykuło moją uwagę powszechne zjawisko jakim są „ Charity Shops”.   Southampton w którym obecnie mieszkam jest miastem leżącym na południu Anglii znanym najbardziej jako miejsce z którego wypływał Titanic w swój pierwszy i ostatni rejs. Powierzchnia miasta jest dość duża bo ponad 51km2,  w samym centrum naliczyłam około 30 takich sklepów. Z ciekawości przeprowadziłam dziś wywiad z Kate- supervisor w jednym z takich miejsc należącym do Cancer Research UK. Na pytanie jak działają charity shopy odpowiedziała krótko: ” Są do miejsca należące do konkretnych organizacji charytatywnych sprzedających różne rzeczy przyniesione przez ludzi którzy chcą przyczynić się do pomocy innym. Każdy może wziąć udział w przedsięwzięciu jako wolontariusz lub promotor.” Dziedziny pomocy są przeróżne od badań nad rakiem, poprzez pomoc ludziom starszym, dzieciom chorym na raka itd. Ile organizacji tyle sklepów.  Analogicznie do polskich miejsca te to po prostu „ Ciucho-landy” aczkolwiek mające troszkę inne założenie.
 Różnice dostrzegam również w świadomości ,u nas tkwi przekonanie że do „ciucha” chodzą osoby których nie stać na markowe ubrania z kolei w Anglii po prostu wszyscy szukający czegoś ciekawego i nietuzinkowego. Ja na przykład w zeszłym tygodniu za niecałe 5 funtów kupiłam 6 książek w tym dwa grube albumy na temat malarstwa o wartości przynajmniej kilkakrotnie większej niż wystawiona w sklepie. Nasuwa się pytanie. Czym tak na prawdę jest to spowodowane? Czy rzeczywiście Anglicy nie bardzo przywiązują się do rzeczy przez co są bardziej skłonni nimi dzielić? Czy po prostu pieniądze które zarabiają mogą im na to pozwolić? Sądzę że i jedno i drugie. Powiem więcej, obserwując tutejszą młodzież która zdaje się być bardziej otwarta i tolerancyjna a przede wszystkim kreatywna, sklepy te są miejscem w którym za naprawdę małe pieniądze mogą z tej swojej wyobraźni skorzystać i stworzyć odlotowe wdzianko na piątkową „night out”. Ostatecznie nie liczy się metka a raczej styl i bycie sobą  więc zapomnijmy na chwilę o  Louis Vuitton i biegnijmy do „ciucha”. Peace.  

środa, 15 czerwca 2011

“Co za noc”


 To wlasnie dzisiejszej nocy oczy calego swiata skieruja sie w strone naszego uroczego satelity. Jako ze Księżyc i jego symbolika towarzyszy mi już od dawna pozwole sobie napisac kilka slow.  
  W wytepionych niestety religiach pogańskich za czasow w których na swiecie królował matriarchat energia Księżyca występowała jako opiekuńczy pierwiastek żeński tzw. Anima a wraz z nia rodzaj wrażliwości i instynktowna emocjonalna natura. W mitologiach z kolei był on silnie związany z wpływami rewolucyjnego i intuicyjnego Urana oraz Plutona mojego ukochanego władcy transformacji. W obecnych czasach jego symbolika kojarzy mi się bardziej z tym co ukryte, niewyjaśnione a może nawet bardziej z tym co jest  po drugiej stronie maski. Często mowimy o nim „popatrz jak swieci”  to zludzenie jest tak piekne ze z pewnością chcielibyśmy żeby było prawdziwe. Jak  mawiaja punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia, coz … swieta prawda. Czasy się zmienily patriarchalna religia wykluczyla  witalne, potężne i życiodajne energie bogini-matki. Umysł stanął w opozycji do uczuć, instynktu i intuicji, zamiast z nimi współdziałać. Z tej perspektywy księżyc z naszego wewnętrznego dziecka zmienil się w zewnętrznego oszusta. Nie chce być dzisiaj za bardzo polityczna wiec tylko malutka szpile wbije. Już widze oczami wyobrazni powiewajaca nad belwederem flage a na jej granatowo-czarnym tle piekny okrągły srebrny przyjaciel:)

wtorek, 14 czerwca 2011

„Od starożytności do współczesności”


 Siedzac przy popoludniowej kawie i wylegujac sie na sloncu rozmyslalam dzis o konflikcie w Libii:). Pamiętam jak dzis lancz w ikei kiedy to ku zdumieniu wszystkich ukazalo się w telewizji BBC przemowienie dyktatora Gaddafiego.  „To szalony człowiek „  padalo z ust ogladajcych to przedstawienie. Osobiscie  wcale sie nie dziwie ze staruszek zwariowal.  Przez prawie 42 lata rządził niepodzielnie krajem i nagle grupka rebeliantow chce mu zabrac cale jego dorobek. Koles prawdopodobnie jest teraz niezle straumatyzowany i jestem przekonana ze swiecie wierzy w swoje męczeństwo. Będzie umieral za idee, za jaka do dzis dnia nie wiem?! Po prostu jest bezkrytyczny wobec siebie i nikt nie będzie mu mowil ze zle rzadzi gdy on wie ze rzadzi dobrze ;) Żeby było jeszcze zabawniej przeniosl swoje oddzialy i bron do ruin starożytnego miasta Leptis Magna bo mysli ze tam będzie bezpieczny gdyz NATO nie odwazy się zniszczyc tego archaicznego miejsca. No tak tonacy brzytwy się chwyta. W przemowieniu stwierdzil ze wszyscy którzy sa przeciwni jego panowaniu powinni zginac. Ja stwierdzam – patologia. Nie mogę uwierzyc ze przez 42 lata nikt nie zauważył ze czlowiek ten potrzebuje psychotropow. Coz mamy wiec zalazek kolejnej wojny czlowieka z człowiekiem. Rzady się rodzily i upadaly, miasta były wznoszone i niszczone a my przez tyle wiekow nie potrafimy wyciągnąć wnioskow.  Zamiast nauczyc się komunikacji i dyplomacji wolimy rznac w pien narody. Jest nawet gorzej bo Ci którzy uważają się za politykow i dyplomatow nie potrafia rozwiązać konfliktow bez rozlewu krwi, zyja w luksusach i w dupie maja tych biednych przestraszonych ludzi, którym każdego dnia przystawia się pistolet do skroni. Od starożytności do współczesności w kwestii polityki bez zmian

sobota, 11 czerwca 2011

"Jak byc kobieta "


  Najpopularniejszy dziennik w anglii zwariowal dzis na punkcie pani Caitlin Moran felietonistki tegoz oto pisma która wie o polakach jedynie to ze „ ciezko pracuja, lubia  jesc  ogorki kiszone, mieli slaba obrone podczas drugiej wojny swiatowej i jezdza białymi uzywanymi samochodami „ czyli cale g..no. Aha i przeczytałam tez ze na mapie myli Polske z Dania.  Za około tydzień wydaje ona książkę pt. „Jak być kobieta”  slawiaca feminizm. Na okładce the Times Magazine wystepuje z tatuażem na ramieniu w postaci serca przebitego strzala owiniętego wstazka na której widnieje napis „ Jestem feministka”.
Starałam się pominąć dzis ten jakze trudny temat ale jak na złość kilkakrotnie pojawial się przed moimi oczami. Wiec , niech będzie…Na początek wypadaloby przytoczyc definicje feminizmu. Wedlug wikipedii jest to nurt mysli politycznej i ruch społeczny związany z równouprawnieniem i emancypacja kobiet ( ha ha to wogule brzmi jak z Silaczki ). Porusza tematy plci kulturowej i co najbardziej mnie irytuje cyt. „zajmuje się tez problemem kobiecości”. Od kiedy to kobiecość jest problemem? Struktura społeczeństwa i sposób myslenia szufladkowania jest problemem , a nie kobiecość. Tak mi się przynajmniej wydaje. Nie widze tu typowej ofiary i kata, zyjemy w czasach w których jezeli ktokolwiek czuje się dyskryminowany to tylko na wlasne zyczenie.
 To w świadomości tkwi prawdziwa sila, bądź pewny wlasnej wartości to i inni będą o tym przekonani, szanuj siebie i innych a będą ciebie szanowac.  Zjawisko feminizmu obecnie wyrzadza wiecej szkody niż pożytku, buduje przekonanie ze kobieta nadal czuje się zagrozona , niepewna wlasnej wartości czy pozycji społecznej. Problem nie w tym jak traktuje nas plec przeciwna ale w tym jak my traktujemy siebie. Nie jest sztuka rzucac odpowiedzialność za swoje słabości na inne osoby. Tworzyc ruch społeczny i heja wałkować temat w nieskończoność.  Przemiana powinna zaistniec w każdym z nas , w naszej świadomości bo tylko ona może zmienic nasza rzeczywistość , a akceptacja tego kim jesteśmy pozwoli przełamać wszelkie bariery. Jak być kobieta? Czy równouprawnienie sprawi ze będziemy bardziej kobietami? Czy może chcemy być bardziej meskie bo zazdrościmy im tej kamiennej sily? Być kobieta dla mnie znaczy po prostu być soba, być człowiekiem ze wszystkimi jego wadami i zaletami  a feminizm powinien być opisywany juz tylko w historii ;) Nie potrzebujemy go ! A kysz!

piątek, 10 czerwca 2011

" Europa potrzebuje lidera"

 To jakze blyskotliwe stwierdzenie zobaczylam dzis na pierwszej stronie dziennika " The Times". Ktoz inny jak nie pan Tony Blair stwierdza ze unia europejska powinna wybrac jednego prezydenta. A ja sie pytam po co? Oczywiscie od razu w pierwszej linijce odnajduje odpowiedz :) moze zacytuje " elected president can give UE real power " wtf? Jedyne co mozna stwierdzic to ze politycy nie cofna sie przed niczym zeby tylko zdobyc wiecej wladzy wiecej kontroli. Ok intergracja europejska, spoko nie mam nic przeciwko, otwarte granice , jedna waluta ale z zachowaniem niepodleglosci panstw, z zachowaniem ich prawa do ustroju, do roznorodnosci. Mysle ze europa nie potrzebuje lidera ale Blair na pewno potrzebuje lekarza. Czego unia europejska potrzebuje to raczej integracji sil w celu nakarmienia tysiecy glodujacych ludzi na swiecie. Oni nie musza glodowac, umierac z braku lekarstw od ktorych uginaja sie polki w sklepach! Jest rok 2011 jestesmy juz tak zaawansowana cywilizacja ze latamy w kosmos ale wlasnego podworka nam sie nie chce posprzatac....

Powitanie

 Witam serdecznie wszystkich milosnikow mnie i mojego bloga:) Bede na nim zamieszczac nie tylko swoje artystyczne wyskoki ale rowniez komentarzo-wywody na temat otaczajacej  rzeczywistosci. 
 "Os Swiata " to blog o poszukiwaniach zarówno duchowych, egzystencjalnych, jak i przyziemnych. Bede na nim niszczyć stare wzorce i blokady , przelamywac je zadajac pytania i poszukujac odpowiedzi.
  Zachecam do komentowania bo im wiecej punktow widzenia tym lepiej!