piątek, 16 grudnia 2011

Zmniejszona odległość


     Zadziwiające jak wielki jest świat a jak łatwo ludzie mogą się na nim spotkać.
Osiem lat temu nie przypuszczałabym że moje losy potoczą się w kierunku spotkania które choć nie będzie bezpośrednie to jednak wystarczająco bliskie żeby poczuć radość i ekscytację. Otóż na ostatnich zajęciach z rysunku profesor Michael Grimshaw zaskoczył mnie opowieścią o życiu jego bliskiego przyjaciela Luciana Freuda! Tak ! Znał go, bywał u niego, bywali w kafeteriach. Profesor opowiadał jak Lucian Freud pracował, mieszkał, jakie były jego relacje z dziecmi. Po zajęciach spędziłam z profesorem jeszcze kolejne półtorej godziny wsłuchując się w każde jego słowo. Uwielbiam obrazy Freuda z całą gamą kolorów jakich używa, sposobem wydobycia bryły i użycia pędzla, jego grube pociągnięcia tłustej niemal farby. Co ciekawe Lucian Freud gdy malował portret każdy jego fragment wykańczał zanim przeszedł do następnego. Np. malował oko do momentu w którym było skończone i tak poszerzał obraz kawałek po kawałku. Był bardzo pracowity i mimo ze miał na koncie fortunę , ciągle pracował, właściwie atelier było jego domem. Jak każdy artysta był również wiecznie niezadowolony ze swojej pracy, zdarzało mu się dzwonić do córki zalany łzami, roztrzęsiony bo obraz który malował „ było do niczego”. Szkoda że kolejne zajęcia z profesorem Grimshaw odbędą się dopiero po nowym roku, nie mogę się doczekać kolejnych opowieści!!

2 komentarze:

  1. Niesamowita opowieść, Sylwia. Fajnie że powróciłaś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Anuś. Nie mogłam o tym nie napisać, pamiętam jak razem przeglądałyśmy z zachwytem ten numer wielkich malarzy :) xx

    OdpowiedzUsuń